Bardzo dawno nie było mnie tutaj, ale prace w domku i praca zawodowa, a w krótkich przerwach zadania domowe dzieci skutecznie zajmują mój czas, a doba jakby ostatnio bardzo się skurczyła...
Oczywiście najbardziej intensywnie działamy w domku, tym bardziej, że jak najwięcej postanowiliśmy zrobić sami, bez udziału wszelkiej maści fachowców.... przy mocno ograniczonym czasie, ponieważ możemy działać dopiero po powrocie z pracy i w weekendy....
Mąż z moim Tatą dzielnie kładą flizy w łazience, natomiast ja zajęłam się malowaniem...
I chciałam podzielić się z Wami obserwacjami na ten temat, ponieważ wiem, że wiele z Was również podejmuje się malowania w domu.
Z góry zaznaczam, że post nie jest sponsorowany przez żadnego producenta farb, przekazuję jedynie moje własne obserwacje i spostrzeżenia.... :)
Farby wybieraliśmy przede wszystkim wg koloru, a nie producenta, malowałam luxensem, śnieżką i dekoralem.
Luxens znałam już dobrze wcześniej, malowałam nim bowiem całe mieszkanie, był to kolor: Nordyckie mgły. Farba gęsta, dobrze kryjąca, nie chlapiąca, byłam zadowolona z wyboru tej farby, zarówno ze względu na jakość malowania jak i kolor. Chciałam wykorzystać go również w nowym domu, zakupiłam farbę i tu spotkała mnie przykra niespodzianka: producent zmienił barwę farby, choć nazwa została ta sama, odcień teraz jest zdecydowanie beżowy, a wcześniej był szary..... Na próbę reklamowania koloru w Leroy Merlin w Krakowie usłyszeliśmy tylko, że zmienił się dostawca farby i nie widzą żadnego powodu do reklamacji.... Nic to, że farba nadal nazywa się Nordyckie mgły a seria tak samo Luxens, a kolor jest zupełnie inny... Jednym słowem najdelikatniej mówiąc ODRADZAM KUPOWANIE FARB LUXENS z LEROY MERLIN!
Dekoralem z kolei malowałam naszą sypialnię, kawałek widoczny powyżej... Kolory są bardzo przyjemne, natomiast farba jest rzadka, mocno chlapie przy malowaniu, 2 warstwy w zasadzie wystarczyły, ale pojawiły się jakby jaśniejsze przebarwienia, po podmalowaniu z kolei zrobiły się ciemniejsze od reszty..... Raczej więc nie polecam również tych farb, są co prawda trochę tańsze, ale cena do jakości i tak jest zdecydowanie za wysoka....
Bardzo mile natomiast zaskoczyła mnie Śnieżka. Koszt farby stosunkowo niski, farba gęsta, nie chlapiąca przy malowaniu, dość duży wybór kolorów (seria: Barwy natury, my wybraliśmy kolor Stalowe magnolie). W zasadzie po nałożeniu pierwszej warstwy farba kryje już dobrze... Nie ma przykrego zapachu i dość szybko schnie. Tę mogę z czystym sumieniem polecić :)
Ufff, wyszedł długi post bez zdjęć, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam... :)
Jeśli komuś przydadzą się te informacje, będę bardzo zadowolona :)
Obiecuję następnym razem więcej do oglądania, nie wiem tylko, czy interesują Was zdjęcia czysto techniczne, w trakcie remontu?
Na razie bowiem tylko takie mogę obiecać, do pełnego wykończenia domu (czyt: wprowadzki ) jeszcze około miesiąc, jeśli oczywiście uda nam się uwinąć z pracą i nie przytrafią się już żadne niespodzianki... :)
A na zdjęciu powyżej moi chłopcy podziwiają nasz kominek :))) Nie, ściana nad nim nie będzie różowa, to tylko nie pomalowany jeszcze kawałek rygipsu :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie, dziękuję, że wciąż tu jeszcze zaglądacie, pomimo mojej rzadkiej bytności, dziękuję za wszystkie komentarze i życzenia świąteczno - noworoczne:)
Obiecuję, że po wprowadzce posty będą pojawiać się częściej :)
Do następnego razu zatem :)
Ewa