Witajcie po długim weekendzie :)
Wypoczęci? Naładowani pozytywną energią? :) A może jeszcze odpoczywacie, korzystając z wyjątkowo korzystnej konfiguracji wolnych dni?
My wypoczywaliśmy pracując w domu :)
Pogoda nie była aż tak zła, jak straszyli synoptycy, ale szału też nie było: deszcz na przemian ze słońcem i wiatrem, temperatura nie przekroczyła 12 stopni...
Ale nie ma tego złego, udało się wykonać kilka zaległych prac w ogródku i warzywniku, zrobić zakupy na giełdzie kwiatowej i ruszyć do przodu zabudowę schowka pod schodami...
Dzisiaj mam dla Was kadry naszego ogródka, gdzie, pomimo zimna, wiosna nie daje za wygraną i roślinki pomału, ale uparcie prą do góry :)
Niestety kwietniowe przymrozki poczyniły straty, omarzły mi różaneczniki, magnolia, częściowo maliny i róże...
Za to mogę już cieszyć oczy tulipanami, niezapominajkami w 3 kolorach, kwitnącym migdałkiem, pierwszymi narcyzami i wciąż kwitnącymi szafirkami...
Powiększyłam rabaty, kombinuję wciąż idealną konfigurację nasadzeń, co sprowadza się do ciągłego wykopywania i przesadzania roślinek... :) Na szczęście znoszą to bez większego stresu... :)
W tegorocznych planach ogrodowych mamy ogrodzenie rabat kostką brukową, zabudowę tarasu i postawienie huśtawki, ale ile z tego uda się zrobić, to jeszcze czas pokaże.... Trzeba też odmalować domek ogrodowy dzieci, postawić garaż i doglądać roślinek... Niestety pierwsze szkodniki już się pokazały, nornice, szpeciele i pąkowiec na porzeczkach i moja zmora - mszyce....
Przy małym Bartusiu, czas pracy jest mocno ograniczony, tzn. mogę pracować albo ja, albo mąż :)
Czyli gdy mąż jest w pracy, a starsze dzieci w szkole, praca w ogródku odpada...
Pewno przy ładniejszej pogodzie malutki spałby na zewnątrz, a ja grzebałabym w ziemi, ale w obecnych warunkach wciąż za zimno na takie rozwiązania...
Dodam tylko, że mieszkamy w dolinie otoczonej górami i wiatry hulają u nas, że ho, ho....
No, ale dość już pisania, zostawiam Was z fotkami naszej wiosny :)
Pozdrowienia serdreczne dla wszystkich:)
Ewa