Jakiś czas mnie nie było, i to niestety nie z powodów wakacyjnych:(((
Tak to bywa, że dobre zdarzenia przeplatają się ze złymi, i ten ostatni okres w moim życiu to właśnie ta gorsza część...
Mówiąc krótko, na własnej skórze moja rodzina przekonała się, co to znaczy, gdy ktoś przekracza dozwoloną prędkość i dosłownie gniecie ci samochód jak pudełko zapałek.... Cudem jest, zasługą całkiem sporego gabarytu naszego samochodu i działaniem Boskiej Opatrzności, że wszyscy wyszli cało z wypadku, ale ile po tym nieprzyjemności, załatwień, problemów z odszkodowaniem itp, to już wie tylko ten, kto to przeszedł.... a nikomu nie życzę....
Moje przemyślenia po tym wszystkim sprowadzają się do jednego wniosku: niestety część naszego społeczeństwa cechuje się zupełnym brakiem wyobraźni połączonym często z głupotą i brawurą... A w połączeniu z możliwościami, jakie daje współczesna technika, stają się niezwykle groźni dla wszystkich pozostałych użytkowników dróg.... Najgorsze zaś jest to, że nie jesteśmy w stanie w żaden sposób temu zapobiegać....
A może macie jakiś pomysł?
No tak, to miała być mała dygresja, a wyszła spora epistoła wracam więc szybko do tematu posta...
Moja kuchnia to blokowe 9 metrów kwadratowych, jest dość ustawna, 2,4 na 3,7 metra i wiele już przeszła:))
10 lat temu zgodnie z ówczesnymi trendami zamówiłam "piękne" meble w olchowej okleinie....
Niestety (dla mojego męża oczywiście i portfela), wkrótce zachwyciłam się bielą i stylem prowansalskim, więc baaardzo zapragnęło mi się białej kuchni...
Stan portfela i dobry stan mebli oczywiście nie dawał szans na wymianę, więc po godzinach ispirowania się netem zdecydowałam się na malowanie frontów...
I się zaczęło... Malowanie frontów natryskowo u Siostry, która dysponuje trawką przed domkiem i pistoletem do malowania:) (Aniu, pozdrawiam cieplutko :)), kolejne 2 tygodnie domalowywania szafek i jest:))
Krzesła udało mi się zachować jeszcze po moich Dziadkach, przemalowałam je oczywiście, Mąż sklecił mi stoliczek ze zdobycznego blatu i dokupionych toczonych nóg i mam swoją starą - nową wymarzoną białą kuchnię:))
Doszły jeszcze 2 półki: jedna - ta nad stołem zdobyczna, druga koło okna kupiona w stanie surowym w LM i pomalowana... i urocza witrynka, urodzinowy prezent:)))
Trochę dodatków z mojego sklepiku, kolorowej porcelany i mam swój babski raj...:))
Wiem, że nie jest idealna, ale bardzo ją lubię:))
Zapraszam więc serdecznie:)