sobota, 27 stycznia 2018

Styczniowa codzienność

Witajcie,
Jak mija Wam nowy rok? Czy tak samo szybko, jak nam? To już końcówka stycznia, czyli 1/12 roku za nami, trudno uwierzyć....
Czas mija nam pracowicie, mimo licznych wirusów nękających nas co chwila, pomału finiszujemy remont garażu, który ma stać się pracownią. Udało się już wymienić bramę na okna, zrobić elektrykę, położyć gładź, zrobić wylewkę i częściowo pomalować, przed nami jeszcze położenie paneli i to, co najprzyjemniejsze, czyli urządzanie :)

Nie będziemy szaleć z meblami, ze względów praktycznych i finansowych rzecz jasna, wykorzystamy to, co mamy, chcemy tylko zrobić szafę na wymiar, własnym nakładem pracy oczywiście :)

Ma nadzieję, że w lutym uda mi się już przenieść swój majdan do nowego miejsca i pokażę stamtąd kilka kadrów :)

A dzisiaj kilka zdjęć z naszej styczniowej codzienności, choinka rozebrana, w dużej mierze przez Bartka, zerwał wszystkie ozdoby, będące w jego zasięgu, i tym samym poniekąd zmusił nas do działania :)



Na ścianie zawisły obrazy w czarnych ramach, podoba mi się teraz ten kącik, nie jest tak pusty bez choinki:) Zostały też światełka i jeszcze jakiś czas będą nam umilać wieczory....
Niech Was też nie dziwi brak stolika kawowego, ze względów bezpieczeństwa musieliśmy go chwilowo usunąć, Bartuś wspina się na wszystko, szczególnie na fotele i sofę,  i parę razy  już o włos, a uderzyłby w niego...

W domu coraz częściej goszczą świeże kwiaty, to znak, że zaczynam tęsknić za wiosną....
Ale ona chyba już blisko, pojawiły się bazie, dzisiaj słyszałam śpiew ptaków, a w ogródku kwitną stokrotki i bratki :) I coraz częściej zagląda do nas takie piękne słońce jak tu:






 Pozdrawiam serdecznie i byle do wiosny :)
Ewa

wtorek, 9 stycznia 2018

Półwysep kuchenny

Witam ponownie w nowym roku :)
Tak jak zapowiadałam, dzisiejszy post będzie o wyspie, a właściwie półwyspie kuchenno-jadalnianym.
Jak wiecie, moja kuchnia, delikatnie mówiąc, nie należy do największych i najbardziej ustawnych, ma wymiary: 3,75 m na 2 m.
Dodatkowo miedzy nią a jadalnią, również niewielką: 1,80 na 2 m, jest ściana nośna... nie można było więc jej wyburzyć....
Od początku mnie to gryzło, kombinowałam, jak najlepiej wykorzystać tę niewielką przestrzeń, aby było funkcjonalnie, wygodnie i jeszcze ładnie :)
Uważni czytelnicy mojego bloga wiedzą, ile razy zmieniała się koncepcja kuchni, początkowo był barek, potem mały stolik, a w końcu zdecydowałam się na dodatkowe szafki pod ścianą, bo wciąż brakowało mi miejsca do przechowywania i blatów...
Te zdjęcia pokazują kuchnię w kolejnych latach: 2015, 2016 i 2017:



Wszystkie te zmiany były korzystne, jednak wciąż niewystarczające, brakowało mi nadal miejsca do przechowywania rzadziej używanej porcelany i miejsca do siedzenia niedaleko kuchni...  W jadalni stał zawsze jakiś stolik, ale po pierwsze, niedaleko jest duży stół salonowy i nie był on aż tak konieczny, a zajmował dużo miejsca, a po drugie, chciałam to miejsce wykorzystać również do przechowywania...
Wpadłam wiec na może nietypowy pomysł, aby w jadalni zrobić wyspę :)
W zasadzie wyszedł raczej półwysep, ponieważ dosunęliśmy go maksymalnie do okna, aby zostawić swobodne przejście do kuchni.

Teraz może trochę o wymiarach i elementach:
Zdecydowałam się ponownie na szafki bodbyn z ikei, aby nie wprowadzać do małego wnętrza nowych wzorów i kolorów, choć nie powiem, kusiły mnie szafki w czarnym kolorze... ale za bardzo przytłoczyłyby i zaciemniły tę wnękę...
Szafki mają wymiary: 80 cm szerokości i 40 głębokości, jeśli chodzi o wysokość, to standardowe dolne szafki kuchenne, natomiast są trochę płytsze.
Ustawiliśmy je plecami do siebie i muszę przyznać, że są niezwykle pojemne, zmieściłam w nich wszystko, co chciałam i jeszcze zostało miejsce...
Blat ma wymiary: 80 cm na 120 cm, wysunięty jest do przodu na 40 cm.
Udało nam się kupić drewniany blat bukowy w bardzo dobrej, jak sądzę, cenie: 180 zł w leroy merlin.
Na razie tylko go zaolejowałam, zobaczymy, jak będzie się sprawował :)
Wyspa jest przykręcona do ściany, co ważne przy naszych chłopcach... a blat skręcony z szafkami i jeszcze dodatkowo wzmocniony wspornikami.








Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że będę aż tak zadowolona z tego rozwiązania. To super miejsce nie tylko do przygotowywania potraw, ale także wypicia porannej kawki i pogapienia się w okno, idealne na poranne szybkie śniadanie dla mnie, czy chłopców, a także na konsultacje przy odrabianiu lekcji:) Na parapecie trzymam książki kucharskie, mam je teraz pod ręką :)

Myślę, że wyspa fajnie skomponowała się zarówno z kuchnią jak i salonem, a Wam jak się podoba?:)
Pozdrawiam ciepło wiosennymi tulipanami:)
Ewa

środa, 3 stycznia 2018

Poświątecznie z noworocznymi życzeniami:)



Witajcie w Nowym Roku :)


Niestety nie udało mi się być tu z życzeniami świątecznymi dla Was, złośliwość martwej natury, padł mi laptop.....
Na szczęście życzenia noworoczne wciąż jeszcze aktualne, przyjmijcie więc ode mnie te najszczersze: spełnienia planów i zamierzeń zarówno rodzinnych jak i zawodowych, czasu na realizację pasji i czasu dla siebie w tym zabieganym świecie :))), a przede wszystkim dobrego, błogosławionego roku dla Was i Waszych Bliskich :)


 Nie wiem jak u Was, ale u mnie czas świąteczny minął jak sen jaki złoty....
Staraliśmy się przeżyć go rodzinnie i duchowo, na szczęście, po jesiennych chorobach dzieci, zdrowie wszystkim dopisało i mogliśmy razem świętować Narodzenie Pańskie i w kościele i u bliskich...
Tradycyjnie już w pierwszy dzień Świąt gościliśmy rodzinę u siebie, niecałe 20 osób :)
To pierwsze świadome Święta Bartusia, wspaniale było widzieć jego zachwyt szopką, choinką, światełkami.... Dodam, że w naszej miejscowości co roku organizowana jest żywa szopka z osiołkiem, owcami, lamami :), królikami, ptactwem różnego rodzaju... dzieci są zachwycone :)


 Udało mi się wykonać kilka dekoracji, bardzo prostych i naturalnych: ot zwykłe gałązki jodły, tui i świerku ozdobione delikatnie bombkami - tak najbardziej lubię, chyba po tej feerii barw i błysku w przedświątecznej pracowni :) Moim Panom wystrój jest generalnie obojętny, mam więc wolną rękę :)
Choinka również dość skromnie i bezpiecznie przyodziana ze względu na naszego maluszka, który uwielbia wszystko łapać :)
No i clou świątecznego wystroju, przynajmniej dla mnie: mąż bardzo się postarał i w prezencie imieninowym zdążył wykonać dla mnie upragnioną wyspę kuchenną :)
Myślę, że dokładnie pokażę ją w osobnym poście, jest tego warta :)








Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życząc śnieżnej i nie bardzo mroźnej zimy, bo jak na razie, przynajmniej u nas, zdecydowanie jesiennie....

Ewa