Witajcie jesienią:)
Nie mogę wciąż odnaleźć się w tej porze roku... Nasz urlop zahaczył o wrzesień, dopiero wtedy udało nam się odwiedzić nasz kochany Bałtyk, za to po powrocie wpadliśmy od razu w wir szkolno-zawodowych obowiązków, do tego przyplątały się pierwsze jesienne choróbska i wrzesień minął w niezbyt ciekawej atmosferze... do tego pogoda była wyjątkowo wstrętna, po 4-miesięcznej suszy cały miesiąc lało, wiało i zrobiło się zimno, wyjątkowo nieprzyjemny koniec lata ... Udało mi się zrobić tylko kilka zdjęć ogrodu po powrocie, teraz już dominują jesienne czerwienie i żółcie...
Ale skoro jesień i październik, to czas na podsumowanie kończącego się sezonu ogrodowego.
Rok był w Małopolsce wyjątkowo suchy, w zasadzie od wiosny do września konieczne było podlewanie, ale, mimo tego, zaskoczona jestem pozytywnie efektami w ogrodzie, a zwłaszcza warzywniku. Większość warzyw rosła pięknie, lepiej jak w latach poprzednich i teraz nie wiem, czy jest to zasługa pogody, czy zmian, jakie wprowadziłam.. Siałam bowiem je zgodnie z zasadą, aby dawać koło siebie rośliny lubiące swoje sąsiedztwo, co miało również chronić je przed szkodnikami...
Sztandarowym przykładem jest tu cebula z marchewką czy pomidor z bazylią, informacje na ten temat, jakie rośliny lubią się z jakimi można bez problemu znaleźć w internecie, ja sugerowałam się tabelką z książki Danuty Młoźniak: "Jak stworzyć niezwykły warzywnik".
Wspomogłam też pierwszy raz rośliny mączką bazaltową i oczywiście kompostem... Pory, selery, pietruszka, buraczki, sałaty, cebula, czosnek, marchew i fasolka udały się wspaniale, lubczyk po kilku latach prób nareszcie zaczął rosnąć, może dlatego, że wysiałam go z nasion? Bób mnie rozczarował, pięknie urósł, ale owoców miał mało i były w znacznej mierze robaczywe...
I jeszcze ogórki, owocowały dość ładnie, ale niestety bardzo szybko złapała je zaraza i nie zrobiłam tylu przetworów, na ile liczyłam...
Pierwszy raz zdecydowałam się na uprawę pomidorów i papryki pod folią. Muszę przyznać, że był to dobry pomysł, własne pomidory zaczęliśmy jeść od połowy lipca i mamy jeszcze teraz ostatnie, zerwane tydzień temu... co do papryki, to trochę gorzej, późno ją wysiałam i bardzo późno zaczęła owocować dlatego doczekałam się niewielu owoców, ale poprawię się na przyszły rok i z pewnością papryka zagości u mnie na stałe :)
Z ogrodowych podsumowań muszę wspomnieć przede wszystkim o kwiatach jednorocznych: kosmosach, cyniach, daliach, lewkoniach, lwich paszczach, astrach i ostróżeczkach. Wysiałam je w lutym i marcu, potem od kwietnia trafiły do folii, w maju do gruntu. Największym zaskoczeniem były dla mnie lewkonie, które kocham za wygląd i zapach jednocześnie, zaczęły kwitnąć w maju i kwitną do dziś, wystarczy regularnie je ścinać:) Reszta też spisała się nieźle, dalie z nasion urosły gigantyczne, nawet prawie 2metrowe, najsłabiej wypadły kosmosy pełne... udało mi się zebrać nasiona większości tych kwiatów na rok przyszły, jest szansa, że nie będzie już pomyłek kolorystycznych:)
Podsumowując, muszę stwierdzić, że rok był udany, zarówno ogrodowo jak i warzywnikowo, pomimo suszy, na której, jak się okazało, najbardziej ucierpiały drzewa owocowe... Wiśni, czereśni i jabłek było niewiele, węgierek i brzoskwiń prawie wcale... ładnie obrodziło winogrono (wino już zastawione:) i pierwszy raz owocował orzech włoski.
Rozpisałam się mocno, czas kończyć :)
Pozdrawiam wszystkich ciepło,
Ewa